Jiri Sigut 'Próba snu'


Dzisiaj słońce zachodzi bardzo późno, więc tracę dużo czasu czekając na zmrok. Przygotowuję powoli papier. Ciepłą nocą wychodzę z domu w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do spania. Za miastem moją uwagę zwraca fragment skoszonego pola. Rozbieram się i rozwijam papier by się na nim położyć. Spadająca gwiazda ciągnie za sobą niezwykle długi jasny ogon. Staram się zamknąć oczy i zasnąć. Każdy nawet najsubtelniejszy ruch powoduje szelest papieru. Mogę poczuć powierzchnię ziemi, kłujące pozostałości ścierniska, a ponad mną księżyc, gwiazdy i obnażony wszechświat. Odnoszę dziwne uczucie strachu i chłód; którego nie dostrzegałem z początku. Odganiam dokuczliwe owady, potrafię wyczuć delikatny dotyk skrzydeł nocnej ćmy. Całe ciało ogarnia spowodowany chłodem dreszcz. Z opadającą rosą zaczynam kichać. Spadająca gwiazda oraz księżyc, którego ruch jest dla mnie jedynym świadectwem upływającego czasu, jest teraz dokładnie nade mną. Chłód staje się nie do wytrzymania i jest już pewne, że tej nocy nie zasnę. Próbuje wstać, ciało jest odrętwiałe. Wstaję. Zwijam rozmiękły od wilgoci papier. Ubieram się i wyruszam w drogę powrotną. Marsz rozgrzewa mnie całkowicie. W domu wzrokiem unikam zegarka. Robię herbatę i piszę te słowa. Na zewnątrz zaczyna świtać.


Próba snu, z 21 na 22 czerwca 1992 roku, Jiri Sigut.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz